- Co ty robisz? -Miona spojrzała się na chłopaka jakby chciała go zabić.
- Spokojnie skarbie. Chcę tylko pokazać, ze teraz jesteś już moja i żaden skurwiel nie może cię dotykać.
- Twoja? - Nie mogła uwierzyć, że on traktuje ją jak swoją własność zaledwie parę minut po rozpoczęciu związku. .
- Przepraszam. Źle się wyraziłem. Masz rację lepiej chodźmy do mojego dormitorium.
Uśmiechając się przepraszająco do Ginny, Hermiona wyszła z Adamem z WS.
***
Całemu wydarzeniu przyglądał się pewien blondyn. Ze złością uderzył w stół i wyszedł z Wielkiej Sali.
***
Ruda szła powoli w kierunku Hogsmeade, żałowała że Miony z nią nie ma, ale wiedziała, że przyjaciółka spędza czas z nowym chłopakiem. Ginny nie przepadała za chłopakiem. W zeszłym roku doszedł do Hogwartu i od razu zaczął obściskiwać się wszędzie z tą Magde zupełnie jakby chciał pokazać, że są razem. Dalsze rozważania przerwał jej ktoś, kto podbiegł i zasłonił jej oczy.
- Wiewióreczko moja droga! Zgadnij kto z!aszczyci cię dziś swoim towarzystwem?
- Na pewno nie ty Zabini! - Powiedziała wyrywając się chłopakowi z ramion.
- Daj spokój Wiewióra, przecież i tak nie masz co robić, a tak się składa, że ja również chwilowo nie mam przyjaciół.
- Wiewióreczko moja droga! Zgadnij kto z!aszczyci cię dziś swoim towarzystwem?
- Na pewno nie ty Zabini! - Powiedziała wyrywając się chłopakowi z ramion.
- Daj spokój Wiewióra, przecież i tak nie masz co robić, a tak się składa, że ja również chwilowo nie mam przyjaciół.
- No dobra, ale nie próbuj potem rozpowiadać, że byliśmy na randce.
- Daj spokój, przecież nie wiesz czy nie spędziliśmy ze sobą upojnej nocy.
- Uwierz mi, wiem.
- Jasne, że wiesz. To gdzie idziemy?
- Może do Trzech Mioteł?
- E tam... W Trzech Miotłach zawsze jest straszny tłok. Zabiorę cię do fajniejszego i mniej znanego miejsca. Byłaś kiedyś w Czerwonej Hańczy*?
- Nie, ale brzmi ciekawie.
- Więc chodźmy.
Pięć minut później byli już przed eleganckim lokalem. Całość była utrzymana władnym czerwonym kolorze. Ginny była oczarowana tym miejscem. Nie sądziła, że istnieje aż tyle odcieni czerwonego. Blaise poszedł zamówić drinki, a Ginny znalazła im stolik.
- Proszę bardzo Wiewióreczko! Specjalnie dla ciebie Czerwona Wiewiórka! - Zabini położył przed nią czerwony napój od którego wyraźnie było czuć orzechy.
- Nie wygląda najgorzej, a ty co tam masz?
- Diabelską Whisky. - Spojrzał się na swój lekko dymiący czerwony napój. - Nasze zdrowie Wiewióra!
- Daj spokój, przecież nie wiesz czy nie spędziliśmy ze sobą upojnej nocy.
- Uwierz mi, wiem.
- Jasne, że wiesz. To gdzie idziemy?
- Może do Trzech Mioteł?
- E tam... W Trzech Miotłach zawsze jest straszny tłok. Zabiorę cię do fajniejszego i mniej znanego miejsca. Byłaś kiedyś w Czerwonej Hańczy*?
- Nie, ale brzmi ciekawie.
- Więc chodźmy.
Pięć minut później byli już przed eleganckim lokalem. Całość była utrzymana władnym czerwonym kolorze. Ginny była oczarowana tym miejscem. Nie sądziła, że istnieje aż tyle odcieni czerwonego. Blaise poszedł zamówić drinki, a Ginny znalazła im stolik.
- Proszę bardzo Wiewióreczko! Specjalnie dla ciebie Czerwona Wiewiórka! - Zabini położył przed nią czerwony napój od którego wyraźnie było czuć orzechy.
- Nie wygląda najgorzej, a ty co tam masz?
- Diabelską Whisky. - Spojrzał się na swój lekko dymiący czerwony napój. - Nasze zdrowie Wiewióra!
***
Blaise i Ginny byli już jedynymi klientami w Czerwonej Hańczy, ale najwyraźniej im to nie przeszkadzało. Leżeli wygodnie na czerwonych kanapach i opowiadali sobie różne historie ze swojego życia.
- (...) a ja jej na to: "Przepraszam bardzo, ale muszę skorzystać z toalety" i wyszłam.
Barman spojrzał się na dwójkę kompletnie pijanych klientów. Ich historie były coraz mniej śmieszne, a coraz bardziej żałosne. Najwidoczniej to nie przeszkadzało tej dwójce bo śmiali się tak bardzo, że w pewnym momencie Blaise spadł na ziemię.
- Łooooo kurcze! Żem się spadł!
- Wiesz co Diabełku? Pjenknie wyglądasz na tej pod... pod... podł... - Ruda pomyślała chwilę. - Chwila! O szym to ja mófiłam?
- O tym szeee pjęknie wyglądam na tej podłodze!
- Łooooo kurcze! Żem się spadł!
- Wiesz co Diabełku? Pjenknie wyglądasz na tej pod... pod... podł... - Ruda pomyślała chwilę. - Chwila! O szym to ja mófiłam?
- O tym szeee pjęknie wyglądam na tej podłodze!
- Nie prawda! Mófiłam o szymś innym! A no tak! Ja jej na to: "Przepraszam bardzo, ale muszę skorzystać z toalety" i wyszłam.
- Ty kurfa mam te... no fiesz deża... deżu.. de... deszafi**!
- Ty a jak my wrósimy do szkoy?
- Ty a jak my wrósimy do szkoy?
- Mosze polesimy na moim szerwonym pegazie!
- Skąd masz pegaza?
- Nie fiem, ale tam stoji! - Blaise ruchem ręki wskazał na barmana.
- Nie fiem, ale tam stoji! - Blaise ruchem ręki wskazał na barmana.
- Łał... Kup mi takiego!
- Super pomys! Beziemy rasem latali po saaaałym śfiecie!
- Diabeukuuu... a pofiedz mi szemu ty leszysz na podłoze?
- O kurde bele! So ja tu robie?
- So ja robie tu? Uuuu uuu... So ja tutaj robie? Sratatatata tatata sra ta tatatatat tata! - Ginny zaczeła ze śmiechem śpiewać piosenkę w której znała tylko parę słów. Po chwili dołączył do niej Blaise i razem zaczęli wymyślać swoje własne teksty:
- So ja robie tu? Uuuu uuu... So ja tutaj robie? Sratatatata tatata sra ta tatatatat tata! - Ginny zaczeła ze śmiechem śpiewać piosenkę w której znała tylko parę słów. Po chwili dołączył do niej Blaise i razem zaczęli wymyślać swoje własne teksty:
- SO JA ROBIE TU? UUU UUU... SO JA TUTAJ ROBIE? PIJE SOBE WINO I WCIONSZ SIE PYTAM CO ROBIE TU? UUU UUU...- To już było za wiele dla mężczyzny, wysłał patronusa i wrócił za ladę.
Po 10 minutach do knajpy wbiegli Draco z Hermioną i obydwoje gwałtownie zatrzymali się na widok przytulających się na podłodze i krzycących***, jakieś nie do końca zrozumiałe słowa, przyjaciół.
- Draco! Nareszcie jesteś! - Barman podbiegł do zdziwionego Malfoya z wyraźną ulgą. - Siedzą tu od paru ładnych godzin i najwyraźniej nie zamierzają wychodzić.
- Draco! Nareszcie jesteś! - Barman podbiegł do zdziwionego Malfoya z wyraźną ulgą. - Siedzą tu od paru ładnych godzin i najwyraźniej nie zamierzają wychodzić.
- Mionuś! Pszyszłaś siem z nami bafić? Szemu rozmafiasz z mojim pegazem? - Blaise spojrzał się na Mionę jakby podejrzewał ją o chęć zabrania mu ukochanego zwierzątka. - Nazywa siem Andżej i jest mojim szerfonym pegazem!
- Diabeuek obiecał sze mi tesz takiego kupi! To supi nie? Zasze chsiałam mieś takiego pegaza! - Ginny uśmiechnęła się błogo do Hermiony i zaczęła całować Zabiniego. - Siękuje Diabeuku jesteś mojim naleszym pszyjasielem!
- Taa... To może wracajmy już do szkoły. - Powiedziała Miona bez większego entuzjazmu. - Malfoy pomóż mi z nimi!
- Dobra, dobra. Nie musisz od razu na mnie krzyczeć.
- Wyciągnąłeś mnie tutaj bo twierdziłeś, że Ginny i Blaise'owi coś się stało, a okazuje się, że oni po prostu się upili w trzy dupy! To chyba normalne, że jestem zdenerwowana!
- Dobra. Przetransportujmy ich do Hogwartu.
* Nazwę pożyczyłam z książki "Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy.
** Diabełkowi chodziło o Déjà vu
*** Istnieje w ogóle takie słowo?
Nareszcie skończyłam! Przyznam, że nie było łatwo. W tym rozdziale jest tyle Dramione co mięsa w parówkach, ale tak chciała moja wena. W następnych rozdziałach znacznie bardziej będę się rozpisywać o Draco i Hermionie C; Do następnego rozdziału :*