25.02.2014

Rozdział 4

Rozdział 4
Nowy przyjaciel.


Plany napisania tego rozdziału tylko z perspektywy Hermiony poszły do zakazanego lasu i już nie wróciły... W sumie to Hermy jest tutaj tyle co mięsa w parówkach.Zapraszam do czytania i komentowania C:


Herma jadła ze spokojem jadła śniadanie, liczyła że ten kretyn nadal się źle czuje i nie przyjdzie na zajęcia. Mina jej zrzedła gdy zobaczyła dwójkę ślizgonów wchodzących do wielkiej sali. Westchnęła tylko cicho i wróciła do jedzenia śniadania.
- Moi drodzy! - Prof. Dumbledore wstał z swojego miejsca. - Chciałbym wam coś oznajmić! Mam przyjemność powitać w naszej szkole nowego ucznia: Toma 

Fonemesiego!
Tom będzie należał do Slytherinu! Panie Fonemesi proszę wejść.
Do sali wszedł chłopak, miał oczy koloru migdałowego i szarmancko potargane włosy. Widać było że to arystokrata. Hermiona nagle skojarzyła fakty i zaczęła się cicho śmiać.
- Z czego się śmiejesz Hermi? - Ginny dziwiło zachowanie przyjaciółki.
- Po prostu bardzo do niego pasuje to nazwisko. - Widząc że Gin nadal nie rozumie zaczęła tłumaczyć. - Jego nazwisko brzmi prawie jak węgierskie 
főnemesi a to znaczy arystokratyczny. Idealny opis nowego ślizgona.
- W sumie to racja. - Powiedziała Gin i zaczęły się śmiać. Herm od razu zauważyła, że chłopak na pewno jeśli chodzi o popularność wśród dziewczyn, będzie równy z Malfoyem i Blaisem.
- Idziemy na lekcje? - Spytała Gin?
- Jasne, chodźmy.


U ślizgonów ( już po lekcjach)


- Witaj w swoim nowym dormitorium Tom. - Prof. McGonagall rozejrzała się dokładnie pokoju, doszukując się czegoś czego mogłaby się uczepić. - Mam nadzieję że pana współlokatorzy będą się zachowywać w stosunku do pana dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc pani profesor. - Odpowiedzieli chórem.
- Em... No więc... Tu będzie twoje łóżko. - Blaise wskazał na dane łóżko. - No i jeszcze... Jakbyś tam znalazł jakieś fajki albo... coś innego...
- Spoko... Rozumiem. Macie barek? Bo przywiozłem trochę swoich zapasów.
-Serio? To dobrze bo Smok wczoraj wychlał całe nasze.- Oznajmił Blaise.
- Taa... - Otworzył kufer z którego zaczął wyciągać pełno butelek. - No co? Użyłem zaklęcia zwiększająco-pomniejszającego. Mam jeszcze zapas papierosów.
- Stary! Tak coś czuję że się polubimy. - Oznajmił Draco.
- To co może opijemy początek nowej znajomości? - Zaproponował Tom. Już po chwili każdy z nich siedział ze szklanką Ognistej i papierosem w ręce.
- Może opowiecie mi trochę o Hogwarcie? A szczególnie o ludziach.
- Laski czy chłopacy?
- Najpierw chłopacy potem laki. - Tom chciał wiedzieć wszystko o nowej szkole.
- No więc są ślizgoni do których należysz. Zajebiści goście, którzy potrafią się świetnie bawić. - Draco uśmiechnął się porozumiewawczo.
- Ślizgońskie laski z reguły są ładne ale ich IQ rzadko kiedy przekracza 2. Za to są ekspertami w innych sprawach. - Blaise mruknął i wskazał na swoje krocze. - Ten olbrzym odwiedził już nie jedną jamkę niejednej ślizgoneki.
- Puchoni to ciamajdy i nudziarze.
- Czasem trafiają się ładne puchonki ale te już nie są tak chętne jak ślizgonki.
- Krukoni. Mądrale jakich mało. Kochają pokazywać jacy to są oni mądrzy, prawie dorównują w tym Granger. - Draco musiał obrazić Hermę.
- Krukonki. Ładne i przemądrzałe. Oddają się tylko chłopakom ze swojego domu, chociaż są wyjątki które nam uległy.
- No i Gryfoni. Odważni honorowi. Straszni nudziarze, ciągle pieprzą coś o honorze.
- Gryfonki. Ładne i odważne. Do niedawna nas nienawidziły ale teraz większość z nich na nas leci.

- Wyjątek! Granger! Szlama, brzydula z zębami bobra i szopą na głowie. Wielka panna Ja-To-Wszystko-Wiem. Towarzyska Grzmottera i rudego Łasica z którymi się niedawno pokłóciła więc teraz jej jedyną przyjaciółką jest ruda siostra łasica. Udaje wielką cnotkę ale jak tylko spodoba się chłopakowi to na niego leci. Chodziła między innymi z: Krumem, McLaggenem i Rudym Łasicem. jest ulubienicą nauczycieli i zna odpowiedź na każde pytanie. Straszna z niej nudziara... - Malfoy wymieniał by dalej gdyby nie Blaise.
- Dobra wiemy Smoku. Idź pod prysznic stary.
Kiedy Draco zniknął za drzwiami Tom natychmiast spytał się Diabła:
- Czy mi się zdaje czy on leci na tą Granger?
-Leci, leci. I to nie wiesz jak bardzo.

24.02.2014

Rozdział 3

Rozdział 3
Bójka


Hej C: Piszę ten nowy rozdział znowu zmotywowana przez Hanię C: Połowę rozdziału miałam już napisane u siebie na komputerze ale nie chce mi się go włączać (jestem na lapku siostry). Nie będzie w tym rozdziale Hermiony ale mam nadzieję że to was nie zrazi bo prawdopodobnie następny rozdział będzie tylko z perspektywy Hermy C:Rozdział piszę przy piosenkach zespołów Pidżama Porno, Coma, Lao Che i Strachy Na Lachy więc może być napisana trochę innym stylem niż poprzednie przy których słuchałam spokojniejszych piosenek, w których było mniej przekleństw (w sumie to 0). Zapraszam do czytania i komentowania C: 


 Ghhh... Tak bardzo bolała go głowa. Cholerny Zabini znowu go upił, Draco miał nadzieję tylko, że nie palnął jakiegoś głupstwa bo Diabeł na pewno wykorzystał by to przeciw niemu. Spojrzał na zegarek (przez co bardziej rozbolała go głowa), 18. No pięknie nie jadł obiadu ani kolacji i opuścił wszystkie lekcje. Miał tylko nadzieję że Blaise wymyślił jakąś dobrą wymówkę a nie taką jak w 5 klasie, kiedy wymyślił że Draco nie ma bo pomaga Snape'owi sprzątać w składziku po czym nauczyciel wszedł do klasy i powiedział że chce porozmawiać z młodym Malfoyem, Smok nadal pamiętał jak potem przez miesiąc czyścił kible w toaletach (tylko męskich) szczoteczką do zębów. No cóż trzeba wstać i się czegoś napić najlepiej wysokoprocentowego ,bo Draco twierdził że najlepiej się leczyć przyczyną choroby (tylko i wyłącznie w przypadku bardzo ciężkiej choroby przeciążenia procentowego nazywanej też: kac). Ostatkami sił podszedł do barku:
-KURWA ZABINI ZAJEBIĘ CIĘ!
Smok zapomniał o bólu głowy i zaczął na cały głos przeklinać przyjaciela, który zabrał mu cały alkohol zostawiając tylko jedzenie i butelkę wody. Smok zjadł i wypił całą butelkę wody. Zobaczył kartkę, która leżała na jego szafce nocnej:


Smoku! Zanim zaczniesz mnie wyzywać od jebanych gnoi chciałbym żebyś wiedział, że cały alkohol wypiłeś ty więc nie miej pretensji do mnie! Idę o zakład że i tak już darłeś się w dormitorium bo nie zauważyłeś tej kartki.
                                                                                               Diabeł


No tak. Ten człowiek go dobrze znał ale Draco nie miał teraz czasu nad rozmyślaniem o ich przyjaźni bo musiał wziąć jakiś eliksir na tą straszną chorobę bo zaraz mu łeb pęknie. Draco akurat zażywał lek gdy jego kumpel wszedł do dormitorium
- Stary! - Draco tak się przestraszył, że wylał pól eliksiru. - Kurwa musimy tu posprzątać! - Diabeł rozejrzał się po dormitorium.
- Od kiedy z ciebie taki czyścioch? - Smok ze śmiechem patrzył się na przyjaciela który biegał po całym po dormitorium i zbierał rzeczy z po całym pokoju.
- Zamknij ryja! Jutro jakiś nowy się tu wprowadza a my mamy tutaj burdel jak u jakiś świń!
- Zachowujesz się jak baba. "Ojeju! Goście przychodzą! A tu taki bałagan!" - Draco ze śmiechem naśladował wysoki kobiecy głos.
- Cibie już do końca pojebało! Jak go tu przyprowadzą to będą mieli okazję do zobaczenia pokoju i potem znowu będziemy mieli wykłady o higienie osobistej.
- No dobra. Posprzątajmy.
Dopiero po dwóch godzinach chłopakom udało się ogarnąć bałagan w pokoju, sami nie wiedzieli jak mogli tak nabałaganić przez niecałe 24 godziny.
- Ghhhhh... Już nienawidzę tego nowego! Cholerny debil że też musi się wprowadzać do nas! U Notta też jest miejsce! - Smok w pewnej chwili nie wytrzymał. On tu się źle czuje ale musi sprzątać bo jakiś gnojek musi się tu wprowadzać.
- Wcale nie... U Notta jest pełno... Poluzuj gacie stary.
- Ja ci kurwa dam poluzuj gacie zjebie! - No i koniec cierpliwości Smoka, który zionąc ogniem z chęcią pożarcia rzucił się na dziewicę. Chociaż jak tak pomyślę to Smok nie zionął ogniem tylko walił pięściami. No i nie było tam dziewicy tylko Blaise, który z dziewictwem ma związane tylko tyle że mnóstwo dziewczyn je przez niego straciło. Tak więc ofiarą wkurzonego chłopaka padł Diabeł, który nie poddał się bez walki i po chwili najlepsi przyjaciele nawzajem łamali sobie kości. Nie wiadomo jak by to się skończyło gdyby do dormitorium nie wpadła Pansy.
- Ogarnąć się debile! W całym pokoju wspólnym was słychać! - Krzyknęła i zaczęła ich rozdzielać.
- ON ZACZĄŁ! - Nagle chłopcy stali się bardzo zgodni
- Nie chce mi się wiedzieć kto zaczął! Macie Się ogarnąć! - Pansy chyba wpadła w szał. - Jakim cudem zbiliście żyrandol kiedy się biliście? - Dziewczyna tępo wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze niedawno wisiał piękny szklany żyrandol. - Auu... Wyglądacie jakby przebiegło po was stado hipogryfów. Musicie iść do skrzydła szpitalnego!
- Spoko damy sobie radę. - Draco zaczął wyciągać sobie szkło z ręki.
- Taa... Nie panikuj Pansy z gorszymi rzeczami sobie radziliśmy podczas służby u... - Diabeł poczuł że powiedział za dużo. - Em no wiecie... gorsze rzeczy... emmm...
- Dobra wiemy  co chodzi. - Pansy tępo wpatrywała się w okno. Wspomnienia wojny i ich służby u Voldemorta sprawiało, że Pansy miała ochotę się rozpłakać, na wojnie zginęła jej mama ale nie z ręki osób walczących po stronie Wybrańca. Zabił ją Voldemort, to był test Pansy miała pokazać że nadaje się na służbę; że potrafi znieść ból stracenia bliskich; że nie ma uczuć. Pansy przez wojnę została sierotą i mieszkała sama w domu pełnym wspomnień po radosnych latach spędzonych z ukochaną mamą. Draco nie potrafił przebywać w jednym pomieszczeniu z ojcem dłużej niż 5 minut, nadal pamiętał ten śmiech gdy młody Malfoy zaproponował przejście na dobrą stronę "Dobry żart Draco ale proszę nie powtarzaj go przy Czarnym Panu. My JESTEŚMY po dobrej stronie", ojciec postanowił przejść na drugą stronę gdy Voldi torturował Narcyzę. Najbardziej Dracona zabolało, że ojciec pozwalał a nawet sam rzucał na niego Curcio. Co był z niego za ojciec? Jedyne oparcie miał w mamie która o niego dbała przez wszystkie lata gdy ojciec planował wybicie mugoli. Na nim też wojna zostawiła piętno. Chyba najbardziej ucierpiał jednak Blaise, którego matka chciała zabić "dla jego bezpieczeństwa". Blaise nie mógł zapomnieć jak jego własna matka celowała w niego różdżką i zaczynała wypowiadać śmiertelne zaklęcie. Diabeł ledwo uniknął śmierci po czym skrył się w Hogwarcie, który opuszczał tylko na czas misji. Po wojnie matka go przepraszała i tłumaczyła, że nie chciała żeby brał udział w tej wojnie. Cała trójka wzdrygnęła się na smutne wspomnienia.
- Dobra. Musimy was uleczyć. - Pansy nadal mówiła głosem jakby miała katar. Nie chciała żeby przyjaciele widzieli jej łzy więc wbiegła do łazienki szukać eliksirów. Chłopcy spojrzeli się na siebie i resztkami sił podeszli do przyjaciółki.
- No już spokojnie Pans. - Blase delikatnie objął dziewczynę.  
- Wiemy że tęsknisz ale nie musisz ukrywać przed nami łez. Przecież ciebie nie wyśmiejemy. - Diabeł uspakajał Pansy a Draco wyszukał odpowiednie eliksiry i wszedł z powrotem do dormitorium. Usiadł na swoim łóżku i zaczął wyciągać z całego ciała kawałki szkła. Gdy skończył delikatnie zaczął polewać rany eliksiry. Kiedy rany się zrosły zajął się siniakami. Zostały mu tylko: złamana noga i  przestawiony nos ale tym się na razie nie przejmował bo musieli pomóc Zabiniemu który bardziej ucierpiał w ich bójce. Razem z Pansy przemywali głębokie rany przyjaciela. Niektóre wyglądały tak strasznie, że dziwili się że Blaise nie krzyczy z bólu. Po godzinie chłopacy byli już cali i zdrowi a ich pokój nie wyglądał jak po wojnie.
- Ehh... Idę spać. Dobranoc.
- Branoc
- Dobrej nocy Pans.
- Dobra Smoczku ja się idę pierwszy ką... - Nie dokończył bo Draco trzasnął drzwiami od łazienki zamykając się w niej. Diabeł wzruszył ramionami i padł na łóżko.

22.02.2014

Rozdział 2

Rozdział 

pierwszy dzień, pierwsza kłótnia 

 Mimo małej ilość wejść i zerowej ilości komentarzy postanowiłam dodać drugi, dłuższy, rozdział, który według mnie wyszedł mi dobrze C: Miłego czytania C:

***




Pierwszego dnia nauki budzi się rześka i chętna do pracy, Parvati i Lavender chcą jeszcze spać. Czesze się w prostego warkocza, robi sobie delikatny makijaż, ubiera mundurek i zakłada piękne kolczyki z czerwonymi kamieniami + wisiorek do kompletu. Pakuje książki i biegnie na śniadanie, ma świetną pamięć więc bez problemu trafia do Wielkiej Sali. Podczas śniadania tryska zadowoleniem dopóki nie zauważa grupki która akurat wchodzi do wielkiej Sali: Draco Malfoy, Astoria Greengrass ze swoją siostrą Dafne, Pansy Parkinson i Blaise Zabini. Czwórka z nich będzie chodziła z nią na wszystkie zajęcia, Merlinie czemu Dumb to wymyślił. Zajęcia nr.1-eliksiry nowa nauczycielka od tego przedmiotu wygląda na miłą. Po śniadaniu wychodzi z Wielkiej Sali w kierunku lochów gdy nagle pęka jej torba. No pięknie wszystkie książki oblane atramentem, zbiera je i zaczyna oczyszczać. Do Sali wbiega jako ostatnia, siada sama. Prof. Kettle Każe podzielić w pary. Każdy się dobiera i tylko Hermiona zostaje sama a trójka ślizgonów ,w składzie : Pansy, Zabini i Król Tchórzofretek , nie chcą się rozejść. Pansy i Blaise wyraźnie kłócą się o to kto będzie siedział z Draco.-Dosyć tych kłótni – Mówi prof. Kettle podchodząc do ławki ślizgonów – Pan? – wskazuje na Draco
- Malfoy – Odpowiada
- Więc pan Malfoy przesiądzie się do panny? – Wskazuje na Hermione
-Granger
Tleniony blondyn bierze swoje rzeczy i podchodzi do ławki gryfonki.
-Dzisiaj będziemy robić eliksir odmładzający! Składniki macie na ławkach a przepis powinniście znać.
Malfoy nie umie siedzieć cicho i gdy Herma dodaje pierwszy składnik mówi:
-A więc jednak wróciłaś. A liczyłem że ten rok będzie bezszlamisty – Czy on zawsze musi być taki niemiły?
- Zamknij się Malfoy
-Spokojnie szlamciu. Co się stało że wasze Wielkie Trio się rozpadło?
-Nie twoja sprawa Fretko
-Więc mam rację twoi najlepsi, najwspanialsi przyjaciele nie chcą się już z tobą przyjaźnić. Jak smutno. – Robi „smutną minkę”
-Wiesz co? Zamknij tą swoją arystokratyczną buźkę i zacznij cos robić
Aż do dodania ostatniego składnika jest spokojny.
-Dobra a teraz 5 oczu żuka – Miona mówi bardziej do siebie niż do niego
-Zwariowałaś? Tylko 3!
-Nie odzywaj się! Jestem pewna że 5!
Zaczynają sobie wyrywać z rąk pudełko. Niestety Malfoy jest silniejszy, gdy wyrywa Hrmionie pudełko z rąk ta traci równowagę, łapie go za szatę i ląduje razem z na ławce. Ławka się przewraca a eliksir rozlewa po podłodze
- Co tu się dzieje! – Pani profesor nie wygląda na zadowoloną
-Koleżanka straciła równowagę i wylądowała na ławce ciągnąc mnie za sobą
-Tylko dlatego że przez ciebie tą równowagę straciłam. Kolego!
-Przeze mnie? A kto mi wyrywał pudełko?
-Tak! Przez ciebie! To ty się nigdy nie możesz ze mną zgadzać i musisz robić na odwrót i na złość mi!
-O przepraszam że uraziłem pannę JaWiemWszystkoNajlepiejATyNieWieszNic Granger
-I kto to mówi? Wielki Książę Slytherinu który uważa się za najlepszego i najwspanialszego a inni to dla niego śmiecie a jak już ten ktoś pochodzi z mugolskiej rodziny to w ogóle nie powinien chodzić do Hogwartu!
-Jeszcze jedno słowo szlamo a pożałujesz
-Nie groź mi tchórzofretko bo ci znowu złamię nos!
-DOSYĆ! Proszę natychmiast przestać się kłócić. Idźcie do swoich dormitoriów a ja sobie potem porozmawiam z opiekunami waszych domów.
Winowajcy wychodzą z Sali. W połowie drogi Malfoy przyciska Mionę do ściany
-Posłuchaj mnie Granger. Możesz sobie być najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Rawenclaw, zbawicielką świata czarodziei i... na... i kimkolwiek innym ale zawsze będziesz dla mnie tylko szlamą i nie masz prawa mnie wyzywać. Zrozumiałaś?
-Pytam się czy zrozumiałaś?
Odpycha go od siebie. Wbiega do dormitorium, rzuca książki byle gdzie, zamyka się w łazience i wchodzi w ubraniach pod prysznic, chce to wszystko z siebie zmyć. Wolno siada i zaczyna o tym wszystkim myśleć: Jak on śmiał tak się do mnie wyrażać? Kim on takim jest że tak do mnie mówi? Czemu jego bliskość tak na mnie zadziałała? Czemu ma takie ładne perfumy i czemu jego oczy mają taki piękny odcień? Chwila! Nie tego ostatniego nie pomyślałam! Nie mam prawa tak myśleć! To mój wróg!


Tymczasem u ślizgona


Wbiega do dormitorium, rzuca książki byle gdzie, zamyka się w łazience i wchodzi w ubraniach pod prysznic, chce to wszystko z siebie zmyć. Wolno siada i zaczyna o tym wszystkim myśleć: Dlaczego jej bliskość tak na mnie zadziałała? Dlaczego chciałem powiedzieć że jest najpiękniejszą kobietą na świecie? Czemu ją puściłem gdy zobaczyłem łzy w jej oczach? Czy na serio jestem taki jak ona mówi? Może i nie lubię szlam i niektórych osób ale jej stwierdzenie to chyba przesada, może kiedyś tak rzeczywiście mówiłem ale się zmieniłem! Czy tego nie widać?
Ktoś zaczyna pukać do drzwi łazienki
-Ej Smoku! Chcesz się tam utopić pod tym prysznicem? – Krzyczy Diabeł
- Idź na lekcje Zabini!
-Mamy teraz 3 godziny wolnego!
-To idź sobie z kimś poflirtować
-A może pogadam z najlepszym przyjacielem o tym co go tak martwi?
-Nic mnie nie martwi!
-Zbyt dobrze ciebie znam jak masz z czymś problem to albo siedzisz pod prysznicem albo idziesz latać
-Nawet gdybym miał problem to bym ci nie powiedział!
-Dobra więc wchodzę!
Diabeł bez problemu wyważa drzwi. Podchodzi do przyjaciela i wyłącza prysznic
-Dalej wstawaj! Napijemy się Ognistej
-Nigdzie z tobą nie idę!
-Nie rób z siebie obrażonego dzieciaka i chodź
- Nigdzie z tobą nie idę
-Czemu?
-Bo nie chcę
-Zachowujesz się jak dzieciak... WSTAWAJ KURWA!
-No dobra ale nie każ mi nic mówić
Po paru szklankach(no dobra butelkach) whiskey i różnych innych alkoholi Draco trochę się odpręża
-Więc co Smoczku? Powiesz mi jaki masz problem? – Diabeł wypił zaledwie jedną szklankę whiskey chce pamiętać tę rozmowę czego nie można powiedzieć o Smoku.
-No bo to wszy...y...ystko przes Grenszer! – Draco mówi tonem (pijanego) obrażonego dziecka – Dlasz...sz..szego on taka jest? Szemu ona nie wizi jaki jessstem sudowny? O…o…o…ona fylko wizi to co jezd fe mnie słe! A ja bym ział sz…sz…sz…szeby ona była mojo szonom! I fokule! Buzidź sie pszy niej i pszy niej iźdź zpać! I kciałbym wiezieć szy po...po…po…pod ubraniem jezd tak sammmo pjenkna! I…i…i…i szy jej ussssta som takie suodkie jag ja myślem!
-No to masz przejebane!
-Nooooo
-Dobrze Smoczku dziękuje za wyznanie a teraz idź spać
-Spaś... TAK!
-Tak, tak, spać
-Ale Diabeuku! Ale lekzje!
-Usprawiedliwię cię
- A zo z Granger?
-Spokojnie, coś wymyślimy


Tymczasem u gryfonki



-Hermiona! Wyłaź z tej łazienki! Ja muszę psi psi – Lav darła się już jakieś 10 minut
-Hermuś! Proszę! Wyjdź z łazienki skarbeńku! – Parvati też dobija się do drzwi
-Idźcie sobie!
-Och Mionusiu wyjdź!
-LALALALALALLALALALLA NIE SŁUCHAM CIE – Herma nie zamierzała wyjść
-Miona? Wyjdź! Musimy pogadać – Ginny zapukała do drzwi
Herma wyłączyła wodę i otworzył drzwi
-Gin? Myślałam że ze mną nie gadasz.
-Em... No tak było ale... Zerwałam z Harry’m
-Czemu?
-Śmiał się z ciebie… Mówił że jesteś pokraką i że dobrze ci tak że dostaniesz szlaban bo się ciągle wymądrzasz… A potem jeszcze zaczął mówić że dobrze że już się z tobą nie przyjaźnimy bo byś nam przyniosła wstyd... – Po tym wyznaniu Gin zaczęła płakać
-Biedactwo. No już chodź… - Miona zaniepokoiła się przyjaciółką – Jak zareagował?
-Powiedział że jestem szmatą i debilką i że on nie da mi kolejnej szansy nawet jakbym go błagała na kolanach, że nie zdaję sobie sprawy z tego co tracę. Co ja mam teraz zrobić?
-Spokojnie, coś wymyślimy

Rozdział 1

Rozdział 1
Powrót
Hej jestem Kaja i będę prowadziła tego bloga o tematyce Dramione C: Oprócz Dramione - Miłość vs. Rozsądek piszę też bloga ,w którym opisuję niektóre wydarzenia z mojego życia, pod adresem: ptyszkremem.blogspot.com Ten rozdział to tak właściwie krótki prolog który dedykuję kochanej Hani E. za to że zmotywowała mnie do wstawienia tego :* Dzisiaj chyba dodam też drugi rozdział. To w sumie wszystko więc zapraszam do czytania i komentowania C:
***





 Hermiona miała taki piękny sen, wszystko było jak dawniej, szkoda że już tak nigdy nie będzie. Jej przyjaźń z Harry’m i Ronem skończyła się rok temu, czemu nie przetrwała, czemu Ron wszystko zepsuł swoją zazdrością, czemu Harry przestał z nią rozmawiać i zakazał tego Ginny, czemu została sama bez przyjaciół? Sama się siebie o to pyta, przecież po II Bitwie o Hogwart było tak dobrze. Dzisiaj wraca do Hogwartu ale wie że to już nie będzie to samo... Zmienią się nie tylko mury i klasy ale też ludzie, będzie jedną z niewielu uczniów 7 roku. Cieszy się że w końcu wyjeżdża ma dość siedzenia samotnie w domu, naturalnie są też rodzice ale to nie to samo co przyjaciele. Patrzy się na zegarek 08.00, jeszcze dużo czasu. Sprawdza czy wszystko ma, wyciąga Krzywołapa z legowiska. Ten kot tak bardzo się zmienił, cieszy się że podczas wojny podróżował z rodzicami ale zdążył się przyzwyczaić do imienia Florek. Dopiero o 10 budzi rodziców a o 10.30 wyjeżdżają. Na King Cross są za 15 jedenasta, szybko żegna się z rodzicami i przechodzi przez barierkę. Nie rozgląda się po peronie, jest pewna że nie ma tu nikogo znajomego a przynajmniej znajomego który z nią rozmawia. Wchodzi do  przedziału dla prefektów, wysłuchuje prefekta naczelnego Rawenclawu i wychodzi, nawet nie wie kto był w tym przedziale. Idzi szukając wolnego przedziału i nagle w jednym zauważa ,osoby których by się nie spodziewała, Lunę i Neville’a, wchodzi zdziwiona do przedziału:
-Luna? Neville? Co wy tu robicie? - Pyta
-Herma! Postanowiliśmy wrócić na stare śmieci! – odpowiada Neville
Zaczynają się ściskać i siadają. Droga mija zaskakująco szybko, wsiadają do powozów. Gdy widzą odbudowany Hogwart nie wierzą własny oczom. Budynek jest co najmniej 2 razy większy i piękniejszy. Wielka Sala nie została zmieniona w końcu to była jedna z tych części zamku która w całości przetrwała resztę zburzono i odbudowano. Po uczcie powitalnej Miona czuje się ociężała, profesor McGonagall pokazuje im drogę do pokoju wspólnego. Wszystko jest takie inne bardziej nowoczesne. Pokój wspólny powala: czerwono-złote worki sako zamiast foteli, duża biblioteczka, kominek, specjalne stoliki do grania w szachy i gargulki i mnóstwo stolików do odrabiania lekcji. Hermione powala wygląd dormitorium: mają łazienkę taką do jakiej dostęp mieli kiedyś tylko prefekci, wielkie łóżka, ogromne szafy, toaletki z wyposażeniem, jednym słowem raj. Hermiona nie ma ochoty na rozmowy więc bierze szybki prysznic i w koszuli nocnej wskakuje do łóżka gdzie natychmiast zasypia.