24.02.2014

Rozdział 3

Rozdział 3
Bójka


Hej C: Piszę ten nowy rozdział znowu zmotywowana przez Hanię C: Połowę rozdziału miałam już napisane u siebie na komputerze ale nie chce mi się go włączać (jestem na lapku siostry). Nie będzie w tym rozdziale Hermiony ale mam nadzieję że to was nie zrazi bo prawdopodobnie następny rozdział będzie tylko z perspektywy Hermy C:Rozdział piszę przy piosenkach zespołów Pidżama Porno, Coma, Lao Che i Strachy Na Lachy więc może być napisana trochę innym stylem niż poprzednie przy których słuchałam spokojniejszych piosenek, w których było mniej przekleństw (w sumie to 0). Zapraszam do czytania i komentowania C: 


 Ghhh... Tak bardzo bolała go głowa. Cholerny Zabini znowu go upił, Draco miał nadzieję tylko, że nie palnął jakiegoś głupstwa bo Diabeł na pewno wykorzystał by to przeciw niemu. Spojrzał na zegarek (przez co bardziej rozbolała go głowa), 18. No pięknie nie jadł obiadu ani kolacji i opuścił wszystkie lekcje. Miał tylko nadzieję że Blaise wymyślił jakąś dobrą wymówkę a nie taką jak w 5 klasie, kiedy wymyślił że Draco nie ma bo pomaga Snape'owi sprzątać w składziku po czym nauczyciel wszedł do klasy i powiedział że chce porozmawiać z młodym Malfoyem, Smok nadal pamiętał jak potem przez miesiąc czyścił kible w toaletach (tylko męskich) szczoteczką do zębów. No cóż trzeba wstać i się czegoś napić najlepiej wysokoprocentowego ,bo Draco twierdził że najlepiej się leczyć przyczyną choroby (tylko i wyłącznie w przypadku bardzo ciężkiej choroby przeciążenia procentowego nazywanej też: kac). Ostatkami sił podszedł do barku:
-KURWA ZABINI ZAJEBIĘ CIĘ!
Smok zapomniał o bólu głowy i zaczął na cały głos przeklinać przyjaciela, który zabrał mu cały alkohol zostawiając tylko jedzenie i butelkę wody. Smok zjadł i wypił całą butelkę wody. Zobaczył kartkę, która leżała na jego szafce nocnej:


Smoku! Zanim zaczniesz mnie wyzywać od jebanych gnoi chciałbym żebyś wiedział, że cały alkohol wypiłeś ty więc nie miej pretensji do mnie! Idę o zakład że i tak już darłeś się w dormitorium bo nie zauważyłeś tej kartki.
                                                                                               Diabeł


No tak. Ten człowiek go dobrze znał ale Draco nie miał teraz czasu nad rozmyślaniem o ich przyjaźni bo musiał wziąć jakiś eliksir na tą straszną chorobę bo zaraz mu łeb pęknie. Draco akurat zażywał lek gdy jego kumpel wszedł do dormitorium
- Stary! - Draco tak się przestraszył, że wylał pól eliksiru. - Kurwa musimy tu posprzątać! - Diabeł rozejrzał się po dormitorium.
- Od kiedy z ciebie taki czyścioch? - Smok ze śmiechem patrzył się na przyjaciela który biegał po całym po dormitorium i zbierał rzeczy z po całym pokoju.
- Zamknij ryja! Jutro jakiś nowy się tu wprowadza a my mamy tutaj burdel jak u jakiś świń!
- Zachowujesz się jak baba. "Ojeju! Goście przychodzą! A tu taki bałagan!" - Draco ze śmiechem naśladował wysoki kobiecy głos.
- Cibie już do końca pojebało! Jak go tu przyprowadzą to będą mieli okazję do zobaczenia pokoju i potem znowu będziemy mieli wykłady o higienie osobistej.
- No dobra. Posprzątajmy.
Dopiero po dwóch godzinach chłopakom udało się ogarnąć bałagan w pokoju, sami nie wiedzieli jak mogli tak nabałaganić przez niecałe 24 godziny.
- Ghhhhh... Już nienawidzę tego nowego! Cholerny debil że też musi się wprowadzać do nas! U Notta też jest miejsce! - Smok w pewnej chwili nie wytrzymał. On tu się źle czuje ale musi sprzątać bo jakiś gnojek musi się tu wprowadzać.
- Wcale nie... U Notta jest pełno... Poluzuj gacie stary.
- Ja ci kurwa dam poluzuj gacie zjebie! - No i koniec cierpliwości Smoka, który zionąc ogniem z chęcią pożarcia rzucił się na dziewicę. Chociaż jak tak pomyślę to Smok nie zionął ogniem tylko walił pięściami. No i nie było tam dziewicy tylko Blaise, który z dziewictwem ma związane tylko tyle że mnóstwo dziewczyn je przez niego straciło. Tak więc ofiarą wkurzonego chłopaka padł Diabeł, który nie poddał się bez walki i po chwili najlepsi przyjaciele nawzajem łamali sobie kości. Nie wiadomo jak by to się skończyło gdyby do dormitorium nie wpadła Pansy.
- Ogarnąć się debile! W całym pokoju wspólnym was słychać! - Krzyknęła i zaczęła ich rozdzielać.
- ON ZACZĄŁ! - Nagle chłopcy stali się bardzo zgodni
- Nie chce mi się wiedzieć kto zaczął! Macie Się ogarnąć! - Pansy chyba wpadła w szał. - Jakim cudem zbiliście żyrandol kiedy się biliście? - Dziewczyna tępo wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze niedawno wisiał piękny szklany żyrandol. - Auu... Wyglądacie jakby przebiegło po was stado hipogryfów. Musicie iść do skrzydła szpitalnego!
- Spoko damy sobie radę. - Draco zaczął wyciągać sobie szkło z ręki.
- Taa... Nie panikuj Pansy z gorszymi rzeczami sobie radziliśmy podczas służby u... - Diabeł poczuł że powiedział za dużo. - Em no wiecie... gorsze rzeczy... emmm...
- Dobra wiemy  co chodzi. - Pansy tępo wpatrywała się w okno. Wspomnienia wojny i ich służby u Voldemorta sprawiało, że Pansy miała ochotę się rozpłakać, na wojnie zginęła jej mama ale nie z ręki osób walczących po stronie Wybrańca. Zabił ją Voldemort, to był test Pansy miała pokazać że nadaje się na służbę; że potrafi znieść ból stracenia bliskich; że nie ma uczuć. Pansy przez wojnę została sierotą i mieszkała sama w domu pełnym wspomnień po radosnych latach spędzonych z ukochaną mamą. Draco nie potrafił przebywać w jednym pomieszczeniu z ojcem dłużej niż 5 minut, nadal pamiętał ten śmiech gdy młody Malfoy zaproponował przejście na dobrą stronę "Dobry żart Draco ale proszę nie powtarzaj go przy Czarnym Panu. My JESTEŚMY po dobrej stronie", ojciec postanowił przejść na drugą stronę gdy Voldi torturował Narcyzę. Najbardziej Dracona zabolało, że ojciec pozwalał a nawet sam rzucał na niego Curcio. Co był z niego za ojciec? Jedyne oparcie miał w mamie która o niego dbała przez wszystkie lata gdy ojciec planował wybicie mugoli. Na nim też wojna zostawiła piętno. Chyba najbardziej ucierpiał jednak Blaise, którego matka chciała zabić "dla jego bezpieczeństwa". Blaise nie mógł zapomnieć jak jego własna matka celowała w niego różdżką i zaczynała wypowiadać śmiertelne zaklęcie. Diabeł ledwo uniknął śmierci po czym skrył się w Hogwarcie, który opuszczał tylko na czas misji. Po wojnie matka go przepraszała i tłumaczyła, że nie chciała żeby brał udział w tej wojnie. Cała trójka wzdrygnęła się na smutne wspomnienia.
- Dobra. Musimy was uleczyć. - Pansy nadal mówiła głosem jakby miała katar. Nie chciała żeby przyjaciele widzieli jej łzy więc wbiegła do łazienki szukać eliksirów. Chłopcy spojrzeli się na siebie i resztkami sił podeszli do przyjaciółki.
- No już spokojnie Pans. - Blase delikatnie objął dziewczynę.  
- Wiemy że tęsknisz ale nie musisz ukrywać przed nami łez. Przecież ciebie nie wyśmiejemy. - Diabeł uspakajał Pansy a Draco wyszukał odpowiednie eliksiry i wszedł z powrotem do dormitorium. Usiadł na swoim łóżku i zaczął wyciągać z całego ciała kawałki szkła. Gdy skończył delikatnie zaczął polewać rany eliksiry. Kiedy rany się zrosły zajął się siniakami. Zostały mu tylko: złamana noga i  przestawiony nos ale tym się na razie nie przejmował bo musieli pomóc Zabiniemu który bardziej ucierpiał w ich bójce. Razem z Pansy przemywali głębokie rany przyjaciela. Niektóre wyglądały tak strasznie, że dziwili się że Blaise nie krzyczy z bólu. Po godzinie chłopacy byli już cali i zdrowi a ich pokój nie wyglądał jak po wojnie.
- Ehh... Idę spać. Dobranoc.
- Branoc
- Dobrej nocy Pans.
- Dobra Smoczku ja się idę pierwszy ką... - Nie dokończył bo Draco trzasnął drzwiami od łazienki zamykając się w niej. Diabeł wzruszył ramionami i padł na łóżko.

3 komentarze:

  1. Mam małe zaległości ! Świetny rozdziałek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale bojka ! Super to ujelas. Nie spodziewalam sie takiego obrotu sprawy. Jest lepiej niz myslalam :) ~~ZosiaHP

    OdpowiedzUsuń
  3. No faktycznie było trochę ostro :)
    Jeszcze mi został (na moje nieszczęście) tylko jeden rozdział :(
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń